lunes, 3 de marzo de 2014

Deja volar tu imaginación… Pozwól fruwać swojej wyobraźni...


¿Conocéis alguna manera de evadiros de la realidad? Yo varias, pero una en especial que reconozco que antes me encantaba y ahora supongo que por esa estupidez del miedo al ridículo cada vez lo hago menos, pero no por ello ha dejado de gustarme, ¿sabéis cuál es?; pues no esperemos más, todos juntos al desván.

Para los que hayáis pensado en los DISFRACES,  habéis acertado, efectivamente, me encantaba disfrazarme, y no sólo en CARNAVALES ahora que es la fecha, cualquier momento era bueno. Me apasionaba jugar a ser otra persona, viajar en el espacio y en el tiempo, sola o acompañada, con disfraces reales o imaginados, lo importante era poder ser alguien diferente.

La mayoría de mis disfraces, mejor dicho, todos eran hechos a mano por mi madre y mi abuela. Recuerdo estas fechas como algo muy especial, noches en vela de estas dos mujeres hilvanado y dando puntadas sin parar, parece que las estoy viendo, sacando patrones, sin parar de cortar y coser, rodeadas de telas, hilos, botones…, nosotros expectantes, pendientes de todo sin perder puntada, incluso apropiándonos de  aquellas innecesarias telas para ellas pero para nosotras todo un mundo de posibilidades para hacer vestidos a nuestras muñecas.

Para mí el momento más emocionante no era el gran día, es decir el festival del colegio, el desfile, la actuación…, ese día a penas podía dormir, quería que todo fuese perfecto y me moría de ganas de ver al resto de mis compañeros de clase y disfrutar de todo. Mi momento llegaba con la primera prueba, ahí ya empezabas a sentirte diferente: bailarina, pirata, china, india…, no sé, empezabas a dejar volar tu imaginación y comenzaba tu viaje a todas y a ninguna parte.

Sin embargo, reconozco que cuando más me gustaba disfrazarme era en cualquier otra fecha, cuando surgía de manera fortuita jugando con mis amigas en casa de mi abuela, colándome en su baúl y sacando dos de mis vestidos favoritos, el de comunión de mi tía y el de novia de mi madre, cómo me encantaba ese vestido, era muy fácil imaginarme que era ella y me casaba con mi padre, era estupenda esa sensación, diría que indescriptible e inexplicable.

Estoy convencida de que todos en algún momento habéis tenido esa sensación de evasión, y si aún no la habéis experimentado estáis a tiempo, correr al Desván coger lo primero que encontréis y disfrutad mañana de lo que queda de carnaval!

Aquí os dejamos algunas ideas para este carnaval, aunque seguro que ya todos tenéis preparado vuestro disfraz.



Znacie jakiś sposób na ucieczkę od rzeczywistości? Ja znam ich kilka, ale jeden z nich uwielbiałam szczególnie, a z czasem, pewnie przez to głupie uczucie wstydu, przestałam go używać. Mimo tego wcale nie przestałam go lubić, wiecie o czym mówię? To nie czekajmy dłużej i chodźmy wszyscy na strych.

Ci, którym od razu przyszły do głowy stroje karnawałowe, nie myliliście się, właśnie to uwielbiałam, przebierać się, i nie tylko w KARNAWALE gdyż teraz jest na to czas, każda chwila była na to odpowiednia. Pasjonowała mnie ta zabawa, bycie inną osobą, podróżowanie w czasie i miejscu, sama bądź z towarzyszami, w strojach prawdziwych lub wymyślonych, najważniejsze było być kimś innym.

Większość moich strojów a nawet wszystkie, były robione ręcznie przez moją mamę i babcię. Pamiętam ten okres jako bardzo wyjątkowy, nieprzespane noce tych dwóch kobiet, które fastrygowały, szyły bez odpoczynku, mam wrażenie, że jeszcze teraz je widzę jak tworzą wykroje, szyją, otoczone materiałami, nićmi, guzikami... My pełni oczekiwań, niecierpliwi, nie traciliśmy z oka ani jednego zszycia, nawet przywłaszczaliśmy sobie różne skrawki materiału już na pozór nie potrzebne, ale nam stwarzały olbrzymie mozliwości, na przykład do przerabiania ich na sukieni dla naszych lalek.

Jak dla mnie, najbardziej emocjonują chwilą nie był ten konkretny dzień karnawału w szkole, defilada ani występ... przed tym dniem praktycznie nie mogłam spać, chciałam żeby wszystko wyszło idealnie i z niecierpliwością czekałam by zobaczyć moją klasę i nacieszyć się wszystkim. Moja prawdziwie emocjonująca chwila nadchodziła z pierwszą przymiarką, bo właśnie tam już zaczynasz czuć się inaczej, jako tancerka, piratka, chinka czy hinduska... nie wiem, wyobraźnia zaczynała brać górę nad wszystkim i rozpoczynała się ta podróż we wszystkie strony świata.

Mimo tego, przyznaję, że najbardziej lubiłam się przebierać przy innych okazjach, kiedy było to spontanicznie, podczas zabawy z koleżankami w domu u babci, otwierając jej kufer i wyciagając moje ulubione sukienki – z pierwszej Komunii mojej cioci, ze ślubu mojej mamy. Uwielbiałam tą sukienkę ślubną, tak łatwo było mi sobie wyobrazić, że byłam nią i brałam ślub, to było cudowne uczucie, powiedziałabym, że niedoopisania i nie do wytłumaczenia.

Jestem przekonana, że wszyscy kiedyś mieliście to uczucie chęci ucieczki, a jeśli nie to jeszcze macie czas, biegiem na strych, złapcie pierwszą rzecz, kótrą znajdziecie i wykorzystajcie jutrzejszy dzień, bo to ostatni dzień karnawału.

Zostawiamy wam kilka posmysłów na karnawał, choć na pewno już macie przygotowane wasze stroje.










No hay comentarios:

Publicar un comentario