viernes, 28 de febrero de 2014

Oczekując na nowe życie... Esperando una nueva vida...

Nieraz się pytam przyszłych mam, tak troszkę niecierpliwie, czy one nie myślą intensywnie jak ta ich córeczka albo synuś będą wyglądać, bo ja czekając na nich jako przyszywana przyszła ciocia ciągle i bez przerwy to sobie wyobrażam; jaka będzie ich buzia i uśmiech radości w trakcie podrzucania ich do sufitu przez tatę, jaka będzie ta łezka kręcąca się w oku w oczekiwaniu na mamę, jakie będą okrzyki złości, prośby o jeszcze 5 minut zabawy, buzia usmarowana czekoladą... mogłabym tak wymieniać i wymieniać, bo jak te moje przyjaciółki kochane informują mnie, że będą mamami, to ja zaczynam oczekiwać z nimi i puszczam wodze fantazji...

To oczekiwanie z tej dość sporej odległości, dodatkowo też inspiruje, czasami tak mocno łapie za ręce i serce, że wchodzę na Strych i myśląc o tych przyszłych cudnych dzieciach, które są w drodze, tych, które już z nami są i tych, które zawsze będą, zaczynam dla nich wymyślać przeróżne kreacje i staram się by były jak najbardziej przydatne i by coś małego od tej cioci z daleka zawsze przy nich było... z daleka, ale tylko fizycznie, bo odległość jest bardzo relatywna....

Zimowy czas zaprasza do włóczek i wełny... do sukieneczek, czapek i papci cieplutkich, takich z kwiatuszkiem i takich bardziej wymyślnych, z biedronką, z pszczółką, z sową.... zaprasza do myślenia o tym, że ciepłe rzeczy zawsze się przydadzą nawet jak zostaną sprezentowane w czerwcu... dlatego w trakcie tworzenia znajduję się kocyk dla małej dziewczynki (już wkrótce uchylimy rąbka tajemnicy jak będzie wyglądał).

To wielkie szczęście móc brać udział w tym oczekiwaniu i w każdym dniu po narodzinach, jestem za to niezmiernie wdzięczna, za to i za inspirację, którą to uczestniczenie mi daje.


A menudo les pregunto a las futuras madres, con un poco de impaciencia, si ellas piensan intensivamente como su hijita o hijito serán, porque yo esperándoles como futura tita postiza continuamente y sin parar me lo estoy imaginando: como será su carita y risa mientras su papa le lance hasta el techo, como será esa lágrima que baila en el ojo, esperando a mama, como serán los gritos del enfado, y el típico “5 minutos más de juego, por favor!”, y los morritos manchados de chocolate… podría estar así enumerando y enumerando, porque cuando mis queridísimas amigas me dicen que serán mamas, yo empiezo la espera con ellas y dejo mi imaginación volar…

El hecho de esperar, en la distancia, también inspira, a veces tan fuertemente que me coge por las manos y por el corazón y  me hace subir al Desván y pensar sobre los futuros maravillosos bebés, los que están de camino, los que ya están con nosotros y los que siempre estarán, y comienzo a inventar para ellos distintas creaciones e intento que sea lo más útil y algo pequeño que siempre tendrán consigo de su tita que esta lejos… pero lejos solo físicamente, porque la distancia es muy relativa…

La época de invierno invita a las lanas… a los vestiditos, gorros, patucos calentitos, algunos con flor, otros más rebuscados, con mariquita, con abeja o con búho… invita a pensar que las cosas calientes siempre son útiles aunque se regalen en junio… por eso ya se está haciendo una mantita para una niña… (pronto os enseñaremos como será).

Es una gran suerte formar parte de esta espera y de cada día después del nacimiento, estoy muy pero que muy agradecida por ello, por ello y por la inspiración que esa participación me regala.










lunes, 24 de febrero de 2014

Dolores del Alma... Bóle duszy...


¿Alguien sabe dónde está, qué es o para qué sirve el alma? Para cada uno tendrá un sitio diferente en su vida, será lo que quiera que sea y servirá dependiendo del momento para una u otra cosa.

Yo debo tenerla pegada al corazón, en ese rinconcito infinito de complicado acceso en el que intentas que aquellos que lleguen sean los más privilegiados y que una vez que estén instalados la cuiden como si fuese la suya. Porque cuando no la cuidan ocurre lo que todos conocemos como DOLORES DEL ALMA.

¿Alguna vez te dolió el alma? Yo reconozco que sí, en multitud de ocasiones, para estos dolores no existe una medicación exacta, en realidad, no es que no exista, es que para cada uno de estos la posología es diferente, siendo complicado dar con un remedio único. Lo mejor de todo, bueno tal vez no es que sea lo mejor, pero por el momento no necesitas médico ni receta, los especialistas del alma por el momento no existen, simplemente con una buena dosis de gente que te quiera es suficiente

La mayoría de estos dolores suelen ser ocasionados por una pérdida, la pérdida de un ser querido con el que has compartido tu tiempo, tu espacio, tu vida, con el que has aprendido a jugar, a leer, a superar aquello que en algún momento te hizo tocar fondo, a montar en bici…,  en definitiva, a disfrutar de todo lo que te rodea….

Pues bien, a pesar de existir multitud de tipos de pérdidas las más dolorosas son aquellas en las que no tuviste tiempo de decir todo lo que sentías, que te dejaron cuando aún esperando su partida no fuiste todo lo rápida que debías y no tuviste tiempo de pronunciar ese último TE QUIERO, quedando tu baúl lleno de un arsenal de besos mañaneros, de tímidas sonrisas, de suaves caricias y de sueños por cumplir; entonces  ahora sí, es en ese mismo momento cuando empieza el verdadero dolor del alma, cuando descubres que has dejado de compartir con esa persona a la que estabas tan acostumbrada y cuando sientes que necesitas a los que más te quieren para comenzar a reconstruir tu ALMA.

No importa las veces que te rompan el alma lo importante es que tengas cerca a los que puedan repararla.


Czy ktoś wie gdzie znajduje się albo do czego służy dusza? Dla każdego ma pewnie inne znaczenie, jest czymś czym chcemy żeby była i służy nam w zależności od chwili w naszym życiu.

Ja mam ją chyba przyczepioną do serca, w tym zakątku z ciężkim dostępem, do którego dopuszczasz tylko tych, których chcesz, tych najbardziej uprzywilejowanych i jak już tam zagoszczą to dbają o nią tak, jak o swoją własną. Bo jak przestają dbać to zaczynają się właśnie te problematyczne bóle duszy.

Kogoś kiedyś  bolała dusza? Ja przyznam, że mnie tak, przy wielu okazjach i w tych wypadkach nie ma konkretnego lekarstwa, tak naprawdę to nie, że nie istnieje, tylko, że na każdy ból potrzebna jest inna dawka i ciężko znaleźć tą odpowiednią.  Jak na dzień dzisiejszy  nie potrzeba ani lekarza ani recepty, najzwyczajniej dobra dawka dobrych ludzi, którzy Cię kochają jest wystarczająca.

Wiekszość tych bóli jest spowodowana jakąś stratą, stratą bliskiej osoby, z którą dzielililiśmy czas, miejsce, życie, z którą nauczyliśmy się bawić, czytać, pokonywać przeszkody, jeździć na rowerze..., podsumowująć, cieszyć się tym wszystkim, co nas otacza...

Mimo to, że istnieją przeróżne rodzaje strat, najbardziej bolesne są te, które nie pozwoliły nam na powiedzenie tego co czuliśmy, że mimo to, że wiedziałeś/aś o tym, że pożegnanie może nastąpić w każdej chwili to nawet biegnąc do tej drugiej osoby, już było za późno na to ostatnie KOCHAM CIĘ, i pozostała tylko skrzynia pełna porannych pocałunków, nieśmiałych uśmiechów, delikatnych łaskotek i marzeń do spełnienia.  I w tej właśnie chwili zaczyna się ten prawdziwy ból duszy, kiedy odkrywasz, że już nie będzie wspólnych chwil z tą osobą, do których byłaś/eś przyzwyczajona/y, kiedy czujesz, że potrzebujesz bliskich, żeby zacząć odbudowywać swoją duszę.

Nie ważne ile razy zostanie zraniona twoja dusza, najważniejsze żeby były obok osoby, które pomogą Ci ją zreperować.







lunes, 17 de febrero de 2014

Gracias por compartir... Dziękujemy za dzielenie się z nami...

Este fin de semana, hemos tenido la oportunidad de participar nuevamente en una feria de artesanía en Ciudad Real, como ya hicimos en noviembre. Contábamos con la experiencia de la vez anterior, sin embargo, los nervios eran prácticamente los mismos que hace unos meses: noche de insomnio, de repasar una y otra vez lo que teníamos y lo que aún faltaba. Una vez que has terminado de colocar el stand y te relajas todo esto se olvida y pasa, llegando al momento de reflexionar sobre  lo que podíamos y no haber hecho.
Miras a uno y otro lado de la sala y, a pesar de toda la gente que hay, cada uno está centrado en lo suyo; en ocasiones sin saber lo que hay a dos pasos de ti. Creo que poca gente se dio una vuelta por el resto de los stand, es más si preguntamos qué stand tenías a tu lado puede que ni te acuerdes, lo más triste de todo esto es que no solo ocurre aquí, cada vez pasa más en tu día a día, no conoces el nombre de tus vecinos, del frutero del barrio…, cosas que son básicas y que, al final, enriquecen una convivencia.
Con esto queremos decir que nos faltó humanidad, esta se está perdiendo porque hemos decidido que no necesitamos a los demás y cada vez somos más autosuficientes. Sin embargo, nos sobró mala educación, comentarios poco acertados sobre el esfuerzo de todos los que allí estábamos, a la gente se le olvida que los que estamos al otro lado seguimos viendo y oyendo aunque parezca que estamos en lo nuestro.
Después de esta breve reflexión solo podemos agradecer la visita de todos aquellos que decidieron ocupar su tiempo  de una u otra manera, ya que algunos por la lejanía no pudieron estar físicamente pero sí moralmente, visitándonos a nosotras y al resto de la gente que estaba allí.  Siempre es muy gratificante saber que hay personas con las que continuamente puedes contar, y que da igual que sea lunes o domingo comparten su tiempo contigo, no solo viniendo sino mostrándonos su apoyo a través de las nuevas tecnologías. Eso nos llena de alegría.
Para la próxima volveremos a estar y los de siempre seguro volverán a venir, estaría bien que el resto se animase y compartiesen ese tiempo tan valioso con nosotras.

W zeszły weekend miałyśmy okazję ponownie brać udział w targu rzeczy ręcznie robionych, bądź używanych, tak jak w listopadzie zeszłego roku. Mimo posiadanego już  doświadczenia, poddenerwowanie było podobne do tego sprzed trzech miesięcy: prawie nieprzespana noc przez ciągłe sprawdzanie czy czegoś nie brakuje i co już jest spakowane. Jak już rozłożyłyśmy ten nasz majdan to przyszedł moment na relaks i praktycznie zapominamy o stresie i zaczyna się refleksja o tym co mogłyśmy albo i nie jeszcze zrobić.
Patrzysz w jedną i drugą stronę sali i pomimo wszystkich obecnych każdy jest skoncentrowany na sobie; czasami nawet nie wiedząc kto i co znajduje się o dwa kroki od ciebie. Myślę, że nie wiele osób przeszło się po sali, by obejrzeć resztę ekspozycji, powiem więcej, może jak by spytać niejedną osobę o to, kto był obok to nie koniecznie by pamiętała. I najsmutniejsze jest to, że to nie tylko dotyczy tego miejsca, coraz częściej dzieje się tak na codzień, nie znasz imienia twoich sąsiadów, pana z warzywniaka... takie podstawowe rzeczy, a bardzo wzbogacają nasze wspólne życie w społeczeństwie.
I w ten sposób chcemy powiedzieć, że zabrakło nam troszkę takiej ludzkiej bliskości, tracimy ją trochę, bo uznaliśmy, że nie potrzebujemy innych i jesteśmy coraz bardziej samowystarczalni. A czego było zbyt wiele? Niegrzecznych zachowań, komentarzy niezbyt miłych ludzi, którzy nie baczą na wysiłek tych, kótrzy włożyli mnóstwo pracy w swoje kreacje. Ludzie czasami zapominają, że jak jesteśmy po tej drugie stronie to nadal widzimy i słyszymy chociaż wyglądamy na zajęte.
Po tej krótkiej refleksji chcemy również serdecznie podziękować tym wszystkim, którzy nas odwiedzili, którzy postanowili spędzić z nami swój czas w taki czy inny sposób, wspierając nas. Niektórzy nie mogli być fizycznie z nami z powodu odległości ale odczuliśmy ich moralne wsparcie. To bardzo miłe wiedzieć, że istnieją osoby,  na które zawsze możesz liczyć, i obojetnie czy to poniedziałek czy niedziela dzielą z tobą swój czas, nie tylko odwiedzając nas, ale i przekazując wsparcie za pomocą nowych technologii. To nas wypełnia radością!
Następnym razem też weźmiemy udział i ci co zawsze z nami są, pewnie znowu będą i mamy nadzieję, że reszta też się zachęci i podzieli się z nami swoim czasem.










viernes, 14 de febrero de 2014

365 días para AMAR... 365 dni na MIŁOŚĆ...


Nosotras no queremos contribuir a que San Valentín se convierta en un día para el consumo, por eso no os diremos que en el DESVÁN DE LOS SUEÑOS podríais encontrar un detallito para regalar en este día, más bien nos gustaría que se celebrase los 365 días del año, que todo el mundo dijese “TE QUIERO O TE AMO” por lo menos una vez al día y que el amor fuese el motor de nuestras vidas, sin dejar de lado  a la razón, que cuando el amor decide salir corriendo es ella la que se encarga de volver a encajar nuestras piezas.

Que fácil es amar y sin embargo que complicado hablar del amor, complicado porque prácticamente está todo dicho, porque todo el mundo en alguna ocasión ha amado y sobre todo porque existen numerosos tipos de amor, a tu familia, amigos, pareja… sintiéndote así de uno u otro modo  amado.

Qué decir de las mariposas en el estómago, de ese nudo que hace que se te quite el apetito, que simplemente con oír su nombre se te escape una sonrisa, que el primer y último pensamiento del día sea para esa persona, el dar sin esperar nada a cambio, que con esto de las nuevas tecnologías leas cientos de veces las conversaciones del whatsapp y casi puedas llegar a recitarlas, que todo absolutamente todo gire en torno a EL o ELLA…, ¿decidme si no es el estado perfecto o por lo menos idílico?

Soy muy afortunada porque he podido sentir en multitud de ocasiones todo esto y haya sido más o menos duradero en el tiempo este estado siempre ha sido igual de intenso, todo el mundo merece la misma intensidad y nadie es culpable de los intentos fallidos, en algún momento vendrá el acierto y si no eres capaz de vivirlo hasta el final entonces no lo habrás sentido, y entiendo que aquellos que no SIENTEN terminan MURIENDO.

Nunca te arrepientas de amar, de los besos que has dado, las caricias regaladas y los TE QUIEROS pronunciados, terminan siendo parte de ti y permanecen en aquellos a los que fueron destinados en algún momento.

A mi me encanta sentirme amada pero reconozco que mucho más amar, porque es ahí donde puedo sentir desinteresadamente, sin dosificarme, sintiendo que el alma prácticamente duele.

El Desván os desea un feliz día del AMOR y no dejéis de amar nunca, es lo que nos mantiene en pie.


Nie chcemy się przyczynić do tego by Walentynki zmieniły się w konsumpcyjny dzień, dlatego nie powiemy wam, że na Strychu moglibyście znaleźć jakiś drobiazg na ten dzień, a to dlatego, że wolimy by ten oto dzień był świętowany przez cały rok, przez 365 dni. Wolałybyśmy by każdy z nas powiedział „KOCHAM CIĘ” przynajmniej raz dziennie i by miłość była motorem w naszym życiu, ale przy okazji by nas rozum nie opuszczał, bo kiedy miłość decyduje odejść, to potem również ona składa na nowo wszystkie nasze częśći w całość.

Łatwo jest kochać, ale nie łatwo jest mówić o miłości, nie łatwo, bo praktycznie wszystko zostało już powiedziane, bo każdy choć raz w życiu kochał i ze względu na to że istnieją różne typy miłości: do rodziny, do przyjaciół i do tej drugiej połówki, to w każdej z tych więzi człowiek czuje się kochany.

I co tu powiedzieć o motylach w brzuchu albo o tym węźle, który się tworzy w gardle i tracisz apetyt, a jak tylko usłyszysz jej albo jego imię musisz się uśmiechnąć, Twoja pierwsza i ostatnia myśl dnia jest dla tej osoby przeznaczona, dajesz i nie oczekujesz niczego w zamian. A do tego ta nowa technologia pozwala na czytanie po tysiąc razy rozmów smsowych albo na whatsappie i nawet już potem możesz je cytować z pamięci i wszystko, zupełnie wszystko kręci się w okół NIEJ albo NIEGO... powiedzcie czy nie jest to stan idealny, albo co najmniej idyliczny?

Ja jestem szczęściarą bo miałam wiele okazji by tak się właśnie czuć i nawet jak było to mniej lub bardziej trwałe, to ten stan był dla mnie zawsze tak samo intensywny. Każda osoba jest warta tej samej intensywności i nikt nie jest winny nieudanych prób, w każdej chwili może pojawić się właśnie Ta osoba i jeśli nie jesteś w stanie przeżywać uczucia całym sobą aż do końca, to może tak na prawdę nigdy nic nie czułeś. I myślę, że ci co nie CZUJĄ kończą emocjonalnym umieraniem.

Nigdy nie żałuj, że kochałeś/aś ani pocałunków danych ani pieszczot podarowanych ani wymówionych słów KOCHAM CIĘ, one stają się częścią Ciebie i żyją w tych, do których były skierowane.

Uwielbiam czuć się kochaną ale jeszcze bardziej kochać, bo wtedy mogę być bezinteresowna i nie muszę niczego dozować i czuć tak mocno aż do bólu.

Strych życzy Wam cudnego dnia MIŁOŚCI, nie przestawajcie nigdy kochać, bo to utrzymuje nas na nogach.